Battlereport Age of Sigmar , 1500 punktów

Witam wszystkich w pierwszym poście na temat Age of Sigmar. A od czego lepiej zacząć jak nie od battlereportu. Wczoraj w Gdyni graliśmy turniej na 1,5k – limity na 2k, scenariusze z GH, 3 bitwy. Pierwsza runda Take and Hold, druga Border War i trzecia (na której już niestety nie byłem bo moja Lady of the Lake wyciągneła na obiad 🙂 ) Gifts from Heaven. Wystawiłem moje mamutki w wersji czystej – nie trawie miksowania mamutów z goblinami to raz,dwa że ciśnienia na wygrywanie nie mam w Sigmarze żadnego i po prostu armia miała trzymać klimat 🙂 Pod moją komendą było zatem wczoraj całe 7 modeli :
Frostlord of Stonehorn – Battle Brew, Big and Brutish

Thundertusk Beastriders – Blood Vulture

Thundertusk Beastriders – Blood Vulture

2 Mournfang Pack + Prey Hackers and Ironfists

2 Mournfang Pack + Prey Hackers and Ironfists

I co najśmieszniejsze wiadomo nie biegło to po wszystkim ale działało bardzo fajnie 🙂 Czuć naprawdę siłę każdego z tych modeli i atak w którym nie umiera wiaderko modeli jest bardzo…rozczarowywujący 😀

Parę słów o formie tego battlereportu – pierwszą bitwę opisze w formie tradycyjnej, do drugiej zapomniałem porobić fotki więc postaram się napisać w modnej ostatnio formie opowiadania :

Bitwa 1: Take and Hold , Przeciwnik Sylvaneth.

Lista przeciwnika raczej standard: 9 Kurnotów, Duże Drzewo, 20 Driad , 2 Wiedźmy i tradycyjnie batallion.

19400084_683346448523624_6167830033376876625_n
Większość moich ogrów ustawiona do natarcia.
19430142_683346478523621_8276456334515444750_n
I reszta mojej armi – no ci jak się przekonacie ciężką bitwę mieli….

Drzewa zaczynały 1 rundę i sumie poza zrzuceniem jeszcze dodatkowego lasu i shielda na kurnotów, drobnymi poprawkami w ustawieniu i salwą Kurnotów która wbiła 4 woundy w jednego Thundertuska (damn już d6 z plucia..) tura szybko przeszła do mnie. Kulukulu na Rampaging Destroyers dla tych co mogą (ruszyli się po jakieś śmieszne 1-2 cale) , Bellowing Voice żeby nie było w tej turze słów „nie dobiegli” i jazda do przodu….

19424480_683346421856960_2178644564000417918_n
Jak widać Stonehorn nie uznaje pojęcia „brak szarży w pierwszej turze”

Tak wyglądała sytuacja po pierwszej turze: rzuciłem wszystko co się dało na kurnotów – 2 salwy z Thundertusków (śnieżka+kusza+ptasior) i szarże z Lorda i Mournfangów…i populacja Kurnotów z 9 spadła do ostatniego osobnika. I tego ostaniego biłem następne dwa combaty bo skubańce odrastały. Z drugiej strony Mournfangi wbiły się w Treelorda ale poza mortalem za szarże -2 do trafienia swoje zrobiło i nie wbiły chyba nic więcej niż jeden fartowny wound. Treelord strzelił zabijają jednego Mourfanga z paczki krzywdzącej Kurnoty.19399593_1362471287172975_2954919190111233967_n.jpg Drugą rundę udało mi się wygrać i postanowiłem skupić się na biciu Treelorda, pierwszy Thundertusk wypłacił całą salwę…i Treelord siedział na 4 woundach, drugi uformował śnieżkę iiiiii….nie trafił. -.- I to był pierwszy moment który zaważył na wyniku. Thundertusk zaszarżował na kurnotów – i tu był drugi błąd, mając zapas szarży zostawiłem go na jakichś 8 calach od znacznika….tura zakończyła się wykoszeniem driad przez Mournfangi walczące z Treelordem, wybiciem (wreszcie!) Kurnotów. Przezornie wycofałem za to jednego Thundertuska z powrotem do mojego znacznika żeby zablokować desant Tree-Revenantów…ale o tym w rundzie 3. Ogólnie te rundę kończyłem dość spokojny. Wiedziałem że na znaczniki nie wygram ale drzewa topiły się w zastraszającym tempie a moje mamuty były dość nieruszone (4 wbite na jednym Thunderze i 5 wbite na Stonehornie) , i nawet to że Treelord przeżył nie było jakąś tragedią…albo tak mi się wydawało.

Runda 3. Przegrałem inicjatywę…i olśniło mnie jak bardzo spaprałem sprawę! Teleportacja!!! Przygotowany na zrzut Revenantów, zapomniałem o teleportacji !! I tak się stało do znacznika przeciwnika brakowało mi niecałych dwóch cali z poprzedniej rundy, a mojego bronił samotny Thundertusk na 8 woundach przeciwko Treelordowi, Revenantom, resztce wybitego przez Mourfangi oddziału driad i jednej magiczce….Treelord wykulał mega fartownie i skosił Thundera bez niczyjej pomocy. Ten Treelord który będąc na 4 woundach zrobił unik od śnieżki tego samego Thundertuska…

I w tym momencie okazało się że te resztki drzew kontrolują oba znaczniki i mają Majora.  2 moje blędy i jeden słaby rzut kosztowały mnie grę 🙂

Bitwa 2 Border War, przeciwnik Dwarves

Siedząc na swoim Kamiennorogim Lord Mrozu wiedział żę najazd na umocnione krasnoludzkie pozycje nie będzie łatwym zadaniem…Wiedział za to że szybkość z jaką może przemierzyć pole bitwy na swoim olbrzymim wierzchowcu spędza sen z powiek krasnoludzkiego dowódcy. Swoim potężnym głosem wydał rozkaz do wymarszu. Już rozpędzając się do szarży na bronione przez karypli działa, w akompaniamencie Gromokłów miotających swoje śnieżne oddechy na tych obrońców, coś mu się nie zgadzało. Krasnoludów było…za mało tylko dwa działa bronione przez dwa rzędy jakiejś zwykłej piechoty? Tunele! Magmowe karyple ryją pewnie tunel pod jego stopami i nagle wyskoczą niewiadomo gdzie! Po chwili nie miał już czasu się zastanawiać wyrzynając całe rzędy kranoludzkich obrońców. Ale gdzie reszta jego Al’frostunu? Z jakiegoś powodu nie nadążyli na jego wierzchowcem. Po chwili ziściły się jego przypuszczenia i  z pod ziemi wyskoczyło całę stado karzełków z kuszami i drugie….stado szaleńców! Bez zbroi za to z szalonymi gębami. No nic Gromokły i Załobne Kły się nimi zajmą. A przynajmniej tak myślał bo okazało się że te szalone krasnale odporne są na śnieżne oddechy Gromów! Widząc to i będąc w walce z kilkudziecięcioma takimi jeden oddział żałobnych kłów uciekł. Mroźny Lord miał nadzieje że daleko – no jak nie to ich znajdzie i sam pozabija! Widząc jak jego Gromokły nie ledwo przebijają się przez ochronną magię krasnoludów, a także chmary strzał zabijące jednego z nich lord postanowił zostawić działa i ich załogi do zarżniecia Żałobnym  Kłom i sam wrócił pozabijać szalonych krasnoludów….”chcesz coś zrobić – zrób to sam” myślał Lord mordując krasnoludy dziesiątkami – „trzeba było nosić pancerz karzełki! „. Huk krasnoludzkich dział oderwał go od przyjemności jaką była masakra na karzełkach – czemu one cały czas mają pełną załogę i strzelają?? Żałobne przecież z nimi walczyły…widział może jednego martwego krasnoluda…i kolejny uciekający oddział Kłów. No pozabija ich! W tym momencie Lord  mimo iż sam nietknięty uświadomił sobie że nawet zabijając krasnoludzkie działa cały ten szturm za długo trwał. I mimo iż sam był w stanie pozabijać wszystkie pokurcze w promieniu wzroku po prostu nie ma na to czasu…

 

 

Podsumowując:

Drugą bitwe przegrałem na punkty. Krasnale jednak w momencie walki o znacznik zawsze go zajmowały i jedyną moją metodą było po prostu zażynanie ich. Nie wynik nie pomogło na pewno to że oba oddziały Mournfangów po straceniu jednego ludzia zwiały….mimo iż ten walczący z Berserkerami wbił im więcej mortali z Iron Fistów niż z normalnych ataków 😛

Dodaj komentarz